wtorek, 28 lipca 2015

Projekt denko #6

Koniec lipca to u mnie także koniec niektórych produktów. Myślę, że rozległy wstęp jest zbędny, a więc zaczynamy!


wtorek, 21 lipca 2015

Alverde - nieoczekiwana zmiana

Od wielu lat jestem ogromną fanką masła do stóp marki Alverde z wyciągiem z sosny i masłem Shorea. Spełnia ono wszystkie moje oczekiwania - przepięknie nawilża, jest bardzo treściwe, ślicznie pachnie i jest koszmarnie wydajne. Jedno takie opakowania (200ml) wystarcza na na prawdę wiele miesięcy codziennego używania. Zawsze, gdy produkt był już na wykończeniu, kupowałam zapas - czy to bezpośrednio w Niemczech, czy też na Allegro.

Tym razem postanowiłam złożyć zamówienie przez internet. Byłam w szoku, gdy na każdej stronie z niemieckimi kosmetykami produkt był wyprzedany, a na Allegro nie widniała ani jedna aukcja z nim... Możecie sobie wyobrazić ogarniającą mnie panikę. Później na jakiejś niemieckiej stronie znalazłam informację, że produkt został wycofany (??!!). 

sobota, 18 lipca 2015

Przepiśnik - o co tyle szumu?

Swego czasu w Biedronkach można było dostać przeróżne Przepiśniki, za ok. 20zł. Sprawa odległa, ale dlaczego postanowiłam przybliżyć Wam dokładniej ten gadżet? Wiem, że pewnie nie każdy zdążył wówczas swój Przepiśnik kupić, a będąc ostatnio w Empiku i w księgarni Matras zauważyłam, że niemalże identyczne zeszyty kosztują - uwaga - 50zł!

czwartek, 16 lipca 2015

Golden Rose Rich Color nr 52

Dziś będzie o lakierze, który totalnie podbił moje serce. Dawno żaden lakier nie przypadł mi aż tak do gustu, żebym go używała non stop :). 
Mowa tutaj o lakierze Golden Rose Rich Color nr 52, czyli piękny pastelowy róż.


piątek, 10 lipca 2015

Ulubieńcy na upalne dni

Dawno nie pisałam o ulubieńcach miesiąca, czy jakichkolwiek ulubieńcach, ponieważ u mnie rzadko coś się zmienia. Jeśli jakiś kosmetyk mi odpowiada, jestem mu wierna i nie eksperymentuję jak kiedyś. Zdarza się oczywiście, jak każdej kobiecie sięgnąć po nowinki.

W ostatnim czasie przy wysokich temperaturach wybierałam inne niż na codzień produkty. Po pierwsze i najważniejsze wróciłam do kremu z filtrem Vichy SPF 50. Jestem posiadaczką wersji dla cery mieszanej i tłustej. Krem sprawdza się u mnie rewelacyjnie, latem ubiegłego roku również go używałam. Na codzień nie szaleję tak za filtrami na buzi, mój podkład ma SPF 15, więc myślę, że w normalne dni "robocze" jest to wystarczające. Wracając do kremu, bardzo przypadł mi do gustu, nie przesusza ani nie zapycha mojej cery, żaden makijaż się na nim nie waży. 
Kolejnym produktem, który odkopałam pośród moich kosmetycznych składów - na szczęście topniejących ;) - to mleczna mgiełka Pat&Rub. Umówmy się - nikt nie lubi nakładać na siebie balsamów czy ciężkich maseł do ciała, gdy dosłownie się rozpływamy. A mgiełka nie dość, że pachnie cytrusami, nawilża, to dodatkowo chłodzi naszą skórę! Jak w przypadku każdego produktu tej marki mamy również pewność, że skład jest bez zarzutu.