Witajcie kochani,
jeśli śledzicie mojego bloga na FB, to pewnie wiecie, że w ostatnim czasie zmagaliśmy się z przeprowadzką. Jakiś czas też byłam odcięta od internetu. Jednak już mogę spokojnie przedstawić Wam moich ulubieńców miesiąca czerwca i przypuszczam, że także kolejnych miesięcy :)
Moim wielkim odkryciem są odżywki Le Petit Olivier, które znalazłam w drogerii Vica. Kosztują ok. 14zł i są różne warianty. Poprzednio miałam do włosów przetłuszczających się, natomiast teraz postanowiłam wypróbować tę do włosów suchych i zniszczonych. Przyznam jednak, że ta pierwsza lepiej się u mnie sprawdziła, jednak obiema i tak jestem mocno zaskoczona. Świetnie oddziałują na moje włosy, nie obciążając ich i pozwalając bez problemów je rozczesać. A do tego bardzo przyjemnie i delikatnie pachną.
Jak wiecie moim absolutnym faworytem jeśli chodzi o prysznic jest olejek z Isany, jednak kiedyś postanowiłam wypróbować pod wpływem masy pochlebnych opinii płynu do kąpieli dla mam z Babydream. Wróciłam do niego po jakimś czasie i póki co przepadłam. Zapach cudowny, skład imponujący, no i płacimy ok. 12zł za 500ml. W składzie m. in. olej migdałowy, sojowy, słonecznikowy - jednym słowem uwielbiam! Już kilka lat nie podchodzę do półek ze zwykłymi żelami pod prysznic, staram się wybierać produkty z ciekawym składem.
Pojawiły się też makijażowe odkrycia, a pierwszym z nich jest pomadka marki MAC Creme cup o wykończenie Cremesheen. Pudrowy róż, bardziej połyskująca i "masełkowata" niż słynny Angel. Ubolewam, że dopiero ją odkryłam. Przepadłam w tym odcieniu, jest niebywale uniwersalny, nie tylko dla blondynek. Zresztą zużycie mówi samo za siebie, jak bardzo ją pokochałam.
Produkt, który kupiłam impulsywnie na promocji -50% w Rossmannie to rozświetlacz Wibo Royal Shimmer. Pod zdjęciem które dodałam bodajże na FB wiele z was przekonywało mnie, że będę z niego zadowolona. Faktycznie, tani a na prawdę fajny produkt. Nie wolno z nim jednak przesadzić, ponieważ zawiera dość grube drobinki, jednak efekt mi się spodobał.
Mój ostatni zakup, który podbił moje serce to róż Lovely Natural Beauty w odcieniu 03 - brudna, przygaszona brzoskwinia. Taki odcień najbardziej mi odpowiada. Róż utrzymuje się cały dzień, daje śliczny, subtelny efekt, na prawdę warto zwrócić na niego uwagę będąc w Rossmannie. Kosztował niecałe 10zł.
To już wszyscy moi ulubieńcy, dajcie znać, czy miałyście któryś z tych kosmetyków i co było waszymi ulubieńcami w ostatnim czasie :).
oliwki Hipp używam aktualnie na spółę z synkiem i jest świetna :) róż i rozświetlacz również u mnie goszczą i także je polecam
OdpowiedzUsuńNie miałam nic z tych kosmetyków, ale odżywka do włosów wydaje się być fajna. Pomadka ma ładny kolor.
OdpowiedzUsuńz Le Petit Olivier mam peeling i tak średnio mi sie go używa, ale tą odzywką mnie zaciekawiłaś
OdpowiedzUsuńNie znam tych żeli pod prysznic, szkoda, że nie mam nigdzie tej drogerii :(
OdpowiedzUsuńUdała się przeprowadzka? :) Może jakieś wpisy wnętrzarskie? :)
Właśnie nad tym myślałam, muszę odkopać zdjęcia przed i coś bym może fajnego skleciła :)
UsuńOdżywka mnie zainteresowała :)
OdpowiedzUsuńpomadka MAC - świetny odcień!
OdpowiedzUsuńSandicious