piątek, 29 maja 2015

-40% w Rossmannie - moje zakupy

Wiem, że o tej promocji każdy zdążył już zapomnieć, natomiast ja dopiero miałam chwilę, aby zrobić zdjęcia moich łowów z tamtego czasu. Promocja -40% na kosmetyki do pielęgnacji cery trwała do 26 maja. Zależało mi ogromnie na najnowszym serum z Bielendy, jednakże w dwóch Rossmannach, które odwiedziłam ich nie było. Ale na pocieszenie wpadły trzy inne produkty. 


1. Emulsja z granatem do mycia twarzy - polubiłam go, wróciłam po dłuższej przerwie. Akurat kończę opakowanie, więc promocja idealnie trafiła. Emulsja idealnie nadaje się do porannego mycia twarzy, do zmywania makijażu raczej nie. Po obniżce kosztowała nieco ponad 5zł.

2. Olejek arganowy Bielenda - włąśnie z tej serii serum chciałam, no ale. Pocieszyłam się chociaż tym. Olejek polecany do cery tłustej, oczywiście wedle producenta ma zdziałać cuda. Pożyjemy, zobaczymy :) Kosztował jakieś 14zł.

3. Peeling morelowy Soraya - skusiłam się na niego, bo dawno, dawno temu używałam peelingu morelowego jakiejś innej marki. Kojarzy mi się pozytywnie, zatem popróbuję ten. Ostatni peeling z Sorayi jaki miałam z takiej różowej, dziewczęcej serii (niestety już nie widzę go w drogeriach) sprawdził się u mnie, zatem z tym też wiążę nadzieje. Kosztował ok 10zł.


Dodatkowo już poza promocją kupiłam odżywkę Garnier z brzoskwinią, która ostatnio tak mnie urzekła, oraz z olejkami, ponieważ zaciekawił mnie skład i być może też się u mnie sprawdzi. Każda z nich kosztuje 7,99zł, zatem cena na prawdę jest świetna.

Pochwalcie się, co wy upolowałyście w kuszącym ostatnimi czasy Rossmannie :)

środa, 27 maja 2015

Ronald Joyce i suknia marzeń

Czas na kolejny ślubny post. Ostatnio coraz intensywniej rozglądam się za sukniami ślubnymi. Mimo, iż do ślubu został rok i dwa miesiące, akurat tej kwestii nie chcę zostawiać totalnie na ostatnią chwilkę. Zresztą, nie pozwala na to nawet czas oczekiwania i przeróbek sukni. Pytałam w kilku salonach i czas realizacji wynosi od nawet 5 do 8 miesięcy, w zależności, od poprawek. Przypuszczam zatem, że po zapoznaniu się z katalogami, wizytami w salonach, poszukiwaniu najlepszych jak dla mnie, późną jesienią wybiorę się na pierwsze przymiarki, aby móc zdecydować, która suknia jest tą jedyną.

Dzięki mojej koleżance, albo i przez nią, zakochałam się w sukniach Ronald Joyce. Szczerze powiedziawszy po obejrzeniu jego projektów, inne już mi się nie podobają i bardzo się obawiam, że nic poza tym nie przypadnie mi do gustu. Ceny sukien Ronalda do najniższych nie należą, a też nie chodzi mi o wypompowanie się z tysięcy za suknię na jedną noc. Ta kwestia pozostaje do intensywnego przemyślenia, jednak obiecałam Wam pokazać suknie, które mnie inspirują, a więc zaczynamy :).

piątek, 22 maja 2015

Estee Lauder Advanced Night Repair & Double Wear Concealer Set

Witajcie w kolejnym poście i w ten piękny, słoneczny piątek :)!
Dziś o dwóch takich, co czaili się na półeczce w Douglasie, gdy niewinnie popełniałam zakupy. 


środa, 13 maja 2015

Produkty do brwi - jakie i dlaczego właśnie te?

Produktów do brwi miałam zawsze maksymalnie dwie sztuki - coś do podkreślania oraz żel, który podtrzyma i ujarzmi je na cały dzień. Ostatnio kolekcja urosła o kolejne dwa produkty, choć obiecywałam sobie, że nie dokupię nic, póki nie zużyję tego co mam... No cóż, stało się... Więc czas zatem opowiedzieć, co sprawia, że moje naturalnie jasne brwi nabierają wyglądu.


czwartek, 7 maja 2015

Projekt denko #4

Ostatnio mam wrażenie, że lawinowo zużywam kosmetyki. Nie wiem jak to robię, ale wiem, że cieszę się, ponieważ topnieją moje zapasy i wiem już na pewno, że do takiego stanu doprowadzić ich znów nie mogę :).
Dziś kolejni opustoszali, a więc zaczynamy!


1. Maskara Mega Effects od Avon - prześmieszna szczoteczka, którą zapewne każda z was widziała. Początkowo byłam przerażona, ale dość miło ten tusz, dawał ładny efekt,był trwały, ale bez jakiś spektakularnych efektów.

2. Olejek do ciała Isana - czy ja jeszcze muszę o nim cokolwiek pisać? :)

3. Płyn micelarny BeBeauty - świetny i tani płyn micelarny, lubię też wersję różową, aczkolwiek wróciłam do Biodermy ze zwykłego sentymentu i oczywiście Biodermą sprawniej usuwam makijaż.

4. Odżywka Balea do brązowych włosów - kupiłam kiedyś, gdy eksperymentowałam z ciemnym kolorem na głowie, aczkolwiek była dość kiepska i wylądowała w kącie. Ostatecznie zużyłam do golenia nóg i tyle.

5. Bath & Bodyworks balsam do ciała - cudowne maleństwo, które gościło w moich ulubieńcach. Przepiękny zapach, świetne nawilżenie. Ja przepadłam i mam nadzieję, że kiedyś uda mi się zakupić ponownie w dużej wersji.


6. Sleek Storm - paletka, którą kiedyś bardzo lubiłam, ostatecznie zaczął mi przeszkadzać ten brokat w cieniach i odstawiłam ją na rzecz MACa czy Urban Decay, ale wspominam z sentymentem. Straciła na pewno swój termin ważności, więc postanowiłam się z nią rozstać.

7. Puder transparentny Miyo - świetny, tani puder do cery tłustej i mieszanej. Robi co ma robić - długotrwale matuje. Ja gorąco polecam!

8. Krem nawilżający matujący 25+ Ziaja - niestety moja cera go nie polubiła. Zapchał mnie koszmarnie, więc zużyłam go do dłoni i stóp, gdzie też szału nie wywołał, no ale chociaż zużyłam ;)

9. BeautyBlender - mocno sfatygowany, ale już godnie zastąpił go kolejny. Uwielbiam tą gąbeczkę - wiem, że dla niektórych cena jest nie do przeskoczenia, natomiast mi bardzo odpowiada, jaki efekt uzyskuję nakładając przy jej pomocy.

10. Pomadka Maybelline - totalnie wypadł mi z głowy numer, aczkolwiek był to taki delikatny brąz. Kiedyś bardzo ją lubiłam, później o niej zapomniałam i przy ostatnich porządkach poczułam, że zmieniła swój zapach, więc trzeba było się pożegnać. Na szczęście w opakowaniu nie było jej już dużo.

11. Próbki perfum Dior i Kenzo.


12. Odżywka Cece of Sweden - jest z serii przeciw wypadaniu włosów. Bardzo ją polubiłam i pisałam o niej w ostatnich ulubieńcach. Miałam zakupić ponownie, ale zamiast odżywki do koszyka wrzuciłam szampon (mają identyczne opakowania, po prostu nie doczytałam), gdy poszłam po nią po raz drugi do koszyka wrzuciłam odżywkę Garnier ;) Kobieta zmienną jest :)! Ale do tej pewnie wrócę, bo była po prostu świetna.

13. Woda termalna La Roche Posay - o wodzie termalnej za wiele powiedzieć się nie da, koiła, spełniała swoje zadanie, więc byłam na tak.

14. Płyn do kąpieli Avon - miał przepiękny arbuzowy zapach. Lubię te płyny, kiedyś wiele lat nieprzerwanie używałam. Tworzy wielką, gęstą pianę, która długo się utrzymuje. Czasem trzeba sobie umilić życie ;) 


15. Szapon dla dzieci Baby Dream - kolejny koleżka, o którym nie muszę już nic pisać :) Uwielbiam!

16. Płyn do higieny intymnej Venus - kupiłam miniaturkę, ponieważ potrzebowałam na wyjazd. Płyn był w porządku, spełniał swoje zadanie.

17. Maska do dłoni Laura Conti - maksa, którą nakładamy na noc wraz z bawełnianymi rękawiczkami. Dłonie faktycznie rano były odżywione i miękkie. Polecam raz na jakiś czas taki zabieg.

18. Peeling i maska do stóp Perfecta - te zestawy zna chyba każda. Świetne zarówno te do stóp jak i te do dłoni. 


19. Tusz do rzęs Avon Super Shock Max - kiedyś namiętnie używałam zwykłej wersji Super Shock i dobrze ją wspominam, ale ta była na prawdę szokująca! Gigantyczna szczoteczka z ostrymi igiełkami - trzeba bardzo uważać, żeby się nie podrapać. Efekt na rzęsach początkowo był genialny, ale z czasem, gdy tusz wysychał już nie było takiej rewolucji.

20. Krem do rąk Avon naturals - przyjemnie pachnący, lekki krem. Do stosowania w ciągu dnia jak najbardziej mogę polecić. Oczywiście z mocno suchą skórą raczej sobie nie poradzi.

Dobrnęliśmy do końca! Miałyście któryś z tych kosmetyków? Koniecznie dajcie znać, buziaki!

niedziela, 3 maja 2015

Benefit Roller Lash Mascara

Wszystko, co dobre, szybko się kończy, więc i majówka minęła jakoś mocno za szybko. Szkoda, jednakże akumulatory nieco podładowane i można ruszać i stawiać czoła nowym wyzwaniom.

Dziś przybywam do Was z recenzją tuszu, który jest w moim życiu pierwszym tak wysoko-półkowym kosmetykiem właśnie jeśli chodzi o makijaż rzęs. Opakowanie, jak zresztą same widzicie, jest po prostu śliczne i przykuwa wzrok. Dodatkowo tusz kupujemy w zapieczętowanym kartoniku, a więc mamy pewność, że nikt przy nim wcześniej nie majstrował.