sobota, 29 grudnia 2012

Wyprzedaże...

Jak wiecie, przedwczoraj zaczęły się wyprzedaże. Wczoraj, co prawda na wariackich papierach, przebiegłam kilka sklepów, ale totalnie się zawiodłam... Ot całe promocje ładnych rzeczy, najczęściej polegały na obniżeniu ceny pierwotnej o 20zł. Dziś miałam czas dogłębniej poprzeglądać promocyjny asortyment i powiem szczerze, nic nowego w tej kwestii się u mnie nie zmieniło. Być może w większych miastach wyprzedaże prezentują się okazalej, aczkolwiek tutaj, gdzie ja byłam - są po prostu nijakie.
Jedyna rzecz, jaką udało mi się wynaleźć to bluzeczka z rękawkiem 3/4 w Stradivariusie. Przeceniona z 59,90zł na 29,90zł. H&M wypadł marniutko, to samo Bershka... Ubolewam, że najbliższa Zara jest we Wrocławiu ;(. Być może tam udałoby mi się upolować coś ciekawszego. 


A jak Wam poszło na wyprzedażach? Mam nadzieję, że dużo lepiej niż mnie :). 

czwartek, 27 grudnia 2012

O jajeczku, które skradło moje serce

Moja przygoda z BeautyBlenderem zaczęła się w marcu tego (odchodzącego wielkimi krokami) roku. Wówczas był to mój prezent urodzinowy. Długo wahałam się, czy gąbka do makijażu warta de facto 79zł może być swego rodzaju rewelacją i stwierdziłam, że spróbuję - najwyżej będę opłakiwać zawrotną kwotę. Zażyczyłam sobie więc owe cacko i ku mojej uciesze zakochałam się w nim już po kilku użyciach. Wcześniej nakładałam podkład tylko palcami, żaden pędzel, z którym miałam do czynienia i żadna lateksowa gąbeczka nie sprawdziły się u mnie. BeautyBlender nie ma w swoim składzie nawet grama lateksu, więc działa na zupełnie odrębnej zasadzie (przynajmniej tak wynika z moich spostrzerzeń). Na buzi z nawet najcięższym podkładem daje sobie radę (ja używam niezmiennie od ponad już roku Revlon ColorStay, ale testowałam go również m.in. do MAC Studio Fix) i tworzy przepiękny efekt air brush'u.

Jednakże od marca upłynęło sporo czasu. Producent zapewnia, że owa gąbeczka używana codziennie może posłużyć nam max. 6 miesięcy. Mi posłużył aż 9. Starałam się dbać o nią jak mogłam, myłam mydełkiem i szamponami dla dzieci oraz olejkami, żeby wyczyścić plamy z podkładu. Niestety - to tylko gąbka, więc z czasem popękała w kilku miejscach, plamy od podkładu stały się oporne i nie chciały do końca się usunąć. Ale mimo wszystko z każdego użycia byłam zadowolona :). Z pomocą przyszedł Gwiazdor (tak, tak, u mnie w domu 24 grudnia ów Gwiazdor przybywa z prezentami) i gwiazdą wśród prezentów były...


TADAM! Tym razem otrzymałam dwie gąbeczki, gdyż tak jest po prostu opłacalniej, a wiem, że z BB w najbliższym czasie absolutnie nie zrezygnuję. Aż trudno uwierzyć, że mój sfatygowany BeautyBlender też kiedyś tak wyglądał :)



Porównanie ;)
Jeśli chodzi o cenę, trudno, żebym jej nie znała mimo iż to prezent ;P, zestaw duo-pack kosztuje 115zł. Moje gąbeczki były zawsze zamawiane bezpośrednio od dystrybutora, czyli http://beautyblender.net.pl. Polecam polubić ich fan page na facebooku, dość często pojawiają się przeróżne promocje, bądź akcje, takie jak darmowa przesyłka, 5% rabatu, itp. wtedy możecie wybrać odpowiedni moment na zamówienie okazyjnie swojego BeautyBlendera :). 

Tyle o różowym cudeńku. Testowałyście już BB? Jakie są wasze wrażenia? A może uważacie to tak jak ja, jeszcze przed prawie rokiem za zbędny gadżet?

Pozdrawiam Was i zabieram się za lekturę najnowszej książki J. K. Rowling :)

piątek, 21 grudnia 2012

Święta, święta :)

Kochani wybaczcie moją nieobecność zarówno tutaj jak i na YT, ale po pierwsze czas, po drugie wstrętne choróbsko, z którym zmagam się od kilku dobrych dni... Niestety musiałam się przemęczyć, bo obowiązki oczywiście nie chciały ustąpić i pozwolić mi na kurowanie się. Dziś taki pierwszy luźniejszy dzień, przynajmniej do południa, później praca (mam tyle szczęścia, że pracę mam w domku), ale cieszę się, że nie muszę dziś nigdzie wychodzić i marznąć. Przeszłam przez koszmarny ból gardła, przez temperturę i tragiczny głos, który jeszcze nie jest w normie, ponieważ mimo iż ból gardła ustąpił, to dostałam kaszlu i mam koszmarną chrypkę. Jutro mam zabieg w klinice okulistycznej, więc mam nadzieję, że jakimś cudem mi się nagle polepszy. Oczywiście w tym monologu znajdziecie usprawiedliwienie, dlaczego żaden nowy filmik na YT się póki co nie pojawił, nad czym oczywiście ubolewam ;(

Ale dość biadolenia, święta tuż, tuż, prezenty kupiłam, są już zapakowane. Choinka ubrana, stroiki i ozdoby świąteczne zagościły na dobre przynajmniej w pokoju stołowym.
Na mojej choince zawsze muszą być jakieś ciastka pieczone przeze mnie :)






Podejrzewam, że na YT do Świąt nic się niestety nie pojawi, więc za pomocą bloga chciałabym Wam życzyć zdrowych, pogodnych i radosnych Świąt Bożego Narodzenia spędzonych w rodzinnym gronie.

Wasza Arleta.

PS Z powodu mojej choroby, zabieg laserowej korekty wzroku został przesunięty na 12 stycznia ;( A już mogłam to mieć za sobą ;(

piątek, 14 grudnia 2012

Rabaty = prezenty? :)

Czas leci nieubłaganie, święta tuż, tuż, chociaż w moim domu tego zupełnie nie widać - zawsze ubieramy choinkę i wyciągamy wszelakie ozdoby najwcześniej dzień przed Wigilią. Tradycja tradycją, ale prezenty kupić trzeba. Kompletnie jeszcze nie miałam na to czasu chociaż pomysły jakieś w głowie są. Jutro wybiorę się na poszukiwania a pomogą mi w tym rabaty, których się troszkę nazbierało. 

Nie wydaje mi się, że wykorzystam wszystkie, ale przynajmniej wiem, gdzie uderzyć. Niewykluczone, że wykorzystam też coś dla siebie, tym bardziej, że na zdjęciu brakuje kuponu na 20% zniżki do H&M,a jest w moim posiadaniu :). 

Ale nie dajmy się zwariować, byleby prezenty były trafione, a obdarowani zadowoleni :).
Czyż nie?:)

poniedziałek, 10 grudnia 2012

Yankee Candle po raz pierwszy

Od ponad roku bezustannie w okresie jesienno-zimowym zewsząd słyszę o marce Yankee Candle i ich umilaczach wieczorów, czyli świecach. Do tej pory jednak jedynym krokiem jakim poczyniłam w zaznajomieniu się z ową firmą to polubienie strony http://candleroom.pl na Facebooku. Było to przy okazji chyba jakiegoś konkursu, w którym co prawda i tak nic nie wygrałam ;(. Ale ostatnio - 5 grudnia - na swojej tablicy ujrzałam wpis, iż w Mikołajki sklep ogłasza darmową dostawę. Postanowiłam skorzystać. Co prawda nie poczyniłam szałowych zakupów, ale przynajmniej mogę się zaznajomić z zapachami. Oto co kupiłam:

Są to woski zapachowe do tzw. kominków. Poniżej pokażę Wam zdjęcie, jak ich używać. Co do samych wosków, każdy jest z serii zimowych zapachów, a są to:
1. Cherries On Snow, 4,80zł
2. Christmas Rose, 4,80zł
3. Warm Spice, 5,00zł

Jako, że woski posiadam od godziny, to na pierwszy ogień poszedł zapach wiśniowy. Słuchajcie - zakochałam się! Oby dwa pozostałe również mnie tak urzekły :). Jeśli tak się stanie, wierzcie mi - to nie będą moje ostatnie zakupy Yankee Candle. Marzą  mi się oczywiście też ich świeczki, aczkolwiek na razie zadowolę się tymi oto woskami.


Odgrzebałam stary, zapomniany kominek i rozkoszuję się boskim zapachem... :)
Miałyście okazję poczuć inne zapachy Yankee Candle? Jakie są Wasze wrażenia?:)

sobota, 1 grudnia 2012

Z cyklu nowinki techniczne, którym uległam

Technika idzie na przód w zawrotnym tempie, trudno nadążyć, a można się nabawić wręcz zawrotów głowy od nadmiaru tych wszystkich zalewających nas informacji i sprzętów, które de facto mają ułatwić nam życie.
Jako dziecko niewyobrażalne dla mnie było, to że zabawka po wciśnięciu wydaje jakieś dźwięki. Później pojawiły się tamagotchi, gierki czarno białe, gdzie "wąż" był dosłownie zjadaczem czasu i powodem niebywałej fascynacji.
Pamiętam też mój pierwszy telefon komórkowy - Nokia 3310. Później kolorowe wyświetlacze, aparaty, dotykowe ekrany, aż do powstania smarfonów. I generalnie nie było to tak dawno, więc tym bardziej zauważalne jest jak świat gna do przodu.

Rozmawiając jakiś czas temu z moim chłopakiem, doszłam do wniosku, że czytniki e-booków są zbędne. Bo przecież nic nie zastąpi zapachu starej, wygrzebanej w biblioteczce (czy to swojej, czy kogoś z rodziny) książki, szelestu odwracanych stron i możliwości zaznaczania, kreślenia i zaginania rogów. Pamiętam, że tak samo długo zastanawiało mnie po co komu smartfon? 

Teraz wiem, że jest to po prostu wygoda i możliwość korzystania z tych urządzeń wszędzie. I tak po niedawnej zmianie telefonu, wczoraj stałam się posiadaczką czytnika e-booków. 


Tekst wyświetlanej książki

Ustawienia

Informacje techniczne

Wybór rozmiaru czcionki


Niestety nie jest to model z ekranem monochromatycznym (czyli po prostu ekran wygląda jak kartka papieru), ponieważ ceny owych zaczynają się od 300zł wzwyż. Model który widzicie powyżej zakupiłam w Empiku. Aktualnie jest w promocji, co widać na pierwszym zdjęciu. Ekran nie jest dotykowy, ale właśnie na takim mi zależało, ponieważ czasem jednak nawyk zaznaczania palcem każdej linijki zostaje i wówczas nic się nie przesunie. 
Menu jest przejrzyste, czcionkę można zmniejszać lub powiększać, jasność również podlega regulacji, także czegóż chcieć więcej :). Gdy chcemy przerwać czytanie, wyłączamy urządzenie i później po włączeniu jest na tej stronie, na której zakończyliśmy nasze czytanie, więc bez obaw. 

Zobaczymy jak się sprawdzi w praktyce ;).
Lubicie takie udogodnienia? Oczywiście nie oznacza to, że całkowicie zrezygnuję z prawdziwej książki :).

czwartek, 29 listopada 2012

H&M - my love

Nie wiem, czy już Wam wspominałam, ale moim ulubionym sklepem odzieżowym jest bezapelacyjnie H&M. Na drugim miejscu, jeśli miałabym tworzyć takową listę, znalazłby się Mohito. Obydwa bardzo mnie inspirują i sprawiają, że mam ochotę posiadać prawie wszystko z najnowszych kolekcji. 

Od jakiegoś czasu H&M wypuszcza gazetkę modową z trendami na nadchodzący sezon. Tym razem jest to numer poświęcony zimie 2012. Uwielbiam ten magazyn, to takie przeniesienie w sferę absolutnej, wszechobecnej mody. Magazyn jest darmowy, a zawartość ma na prawdę nienaganną. Cudne zdjęcia, jeszcze lepsze stylizacje i pomysł na całokształt. Myślę, że niejeden magazyn dostępny na sklepowej półce mógłby się zawstydzić, jeśliby go porównać do tego co znajdziemy w owym katalogu od H&M.







Najnowszy magazyn mam dzięki uprzejmości mojej serdecznej koleżanki Oli i z tego miejsca jeszcze raz dziękuję ;*. Warto wspomnieć, iż magazyny H&M rozchodzą się zawsze w zastraszająco szybkim tempie (chyba nie tylko ja poszukuję w nim inspiracji ;))
A jakie sklepy Wy najbardziej lubicie?:)

piątek, 23 listopada 2012

Wszyscy byli w Rossmannie - byłam i ja :)

Dziś odwiedziłam Rossmanna, tak jak większość z Was z racji tego, iż trwa promocja -40% na wszystkie kosmetyki kolorowe (jakby ktoś nie wiedział ;)).
Moim celem głównym był eye-liner, jednak żaden nie przypadł mi do gustu. Podkładów nie chciałam żadnych, gdyż moim oblubieńcem jest Revlon ColorStay, róże i bronzery mam, pomadki również... No, ale lakiery do paznokci sobie nie odmówiłam! Kocham lakiery Wibo i tym razem padło na kolor 351 z serii trends nude. Kosztował po rabacie całe 2,99zł.
Moja mama skusiła się na tusz do rzęs MissSporty, a jego koszt wyniósł 6,59zł.

Idąc do kasy zauważyłyśmy z mamą promocję świąteczną na tusz do rzęs L'oreal Volume Million Lashes + eye-liner za 58,79zł (ten zestaw już nie był -40%). Zdecydowałyśmy zakupić go na "spółkę", a więc każda jest szczęśliwa - mama, której maskar nigdy za wiele i ja, bo kupiłam to o co mi chodziło :). Eye-liner pewnie zaprezentuję wam w którymś z filmików i poopowiadam o nim, jak już go poużywam.

Także reasumując - byłam, zobaczyłam, ale żeby mnie ciągnęło znów to nie :). Ale pomysł uważam za trafiony i każda mogła (i może nadal, do 28.11) nadrobić braki w kolorówce :). 

środa, 14 listopada 2012

Shopper a'la Zara ;)

Odkąd pierwszy raz zobaczyłam ogromną, czarną torbę w kształcie łódki, zwaną oficjalnie shopperem w kolekcji Zary, wiedziałam, że jest idealna dla mnie. Początkowa cena jednak skutecznie mnie zniechęciła, co nie zmieniło faktu, że nadal widząc ją w internecie czy na ulicach oczy mi się świeciły. 
Ostatnio uporządkowałam skutecznie moją garderobę: ubrania, biżuteria, buty i torebki. Masę rzeczy odsprzedałam, inne zaś oddałam. I tak oto zauważyłam, że brak mi w mojej jakże nagle uboższej kolekcji torby dużej i czarnej. I znów na myśl przychodziło cudeńko z Zary... 
Na szczęście jest Allegro! Znalazłam identyczną torebkę, za, uwaga, 99zł + koszt przesyłki! Czy życie nie jest piękne :)? Obawiałam się, wahałam, bo jakby nie patrzeć jest to podróbka. Ale ostatecznie był to po prostu połowę tańszy interes. (Za ten model shoppera Zara życzy sobie 219zł, a na Allegro można znaleźć nawet za 269zł...)





I czemu służyć ma ten post, pewnie się zastanawiacie :). Otóż chciałam Wam przedstawić realistyczne zdjęcia, gdyż ja sama nie wiedziałam czego mam się spodziewać. A jeśli może Wy zastanawiacie się nad zakupem tańszego odpowiednika Zary, to będziecie wiedziały jak to wygląda. Co do torby, ja jestem w szoku - nie ma żadnych odstających i niedociągniętych nitek, żadnych rys, żadnych trwałych zgięć, bądź krzywo zszytych elementów. Genialnie! I ponad 100zł zostało w kieszeni :)!
Co sądzicie o takich rozwiązaniach?:)
Mam nadzieję, że komuś pomogłam :)

niedziela, 11 listopada 2012

"Perłowy beż" od Oriflame

Z uporem maniaka powtarzam, że nie przepadam za kosmetykami marki Oriflame. Ta szwedzka firma nie do końca do mnie przemawia i trafia w mój gust. Były również reakcje alergiczne po użyciu ich kosmetyków (u mnie takie reakcje skórne są na prawdę rzadkością).

Ostatnio jednak wypatrzyłam u mojej koleżanki na pazurkach śliczny kolor lakieru. Oczywiście spytałam, cóż to za cudo i właśnie wtedy okazało się, że to lakier od Oriflame. Podpytałam jak jest z jego trwałością, ile warstw wymaga, po czym zdecydowałam się zamówić sobie, myśląc "raz kozie śmierć". Nie było trudno go zdobyć, gdyż siostra owej koleżanki jest konsultantką Oriflame. W katalogu powiem Wam szczerze ten lakier dość marnie się prezentuje, ale na żywo mnie oczarował. Ku mojej radości lakier był na promocji (bodajże za 6,70zł), ale ja i tak zapłaciłam mniej (6,20zł), gdyż owa siostra koleżanki zawsze udziela rabatów przy zamówieniu :).

 Oto sprawca całego zamieszania! Maleństwo o wdzięcznej nazwie Pearly Beige. I faktycznie nazwa wyśmienicie opisuje kolor. Buteleczka ma pojemność 8ml, czyli taki standardzik, aczkolwiek bez promocji te lakiery kosztują 14zł... No tyle to bym za niego nie dała :). Co do trwałości, po 3 dniach, zauważyłam odpryski, co dziwne, przy skórkach. Ale za ten kolor wszystko mu wybaczam :). Dwie warstwy wystarczą, aby osiągnąć pełny kolor. 



Paznokcie wyglądają na zadbane i schludne :) A jak Wam podoba się ten odcień? Miałyście już okazję testować lakiery Oriflame?:)

wtorek, 6 listopada 2012

TAG: Moje włosy w pigułce


Bardzo spodobał mi się TAG Moje włosy w pigułce. Nie na wszystkie decyduję się odpowiadać, ale ten jest konkretny i na prawdę bardzo przypadł mi do gustu :). 

1. Twój naturalny kolor to? 
Ciemny blond (bez wyrazu).

2. Twój obecny kolor włosów?
Czysty, złocisty blond (farbuję włosy L'oreal Preferance Stockholm)

3. Aktualna długość włosów?
Ponad 50cm.

4. Długość na jaką chciałabyś zapuścić włosy?
Myślę, że do pasa by wystarczyły :).

5. Jak często podcinasz końcówki?
Staram się co kilka miesięcy (3-5).

6. Twoje włosy są proste, kręcone czy falowane?
Proste i niestety przyklapnięte :(

7. Jaką porowatość mają Twoje włosy?
Średnioporowate (można to sprawdzić  za pomocą testu z wody bądź dotykowego)

8. Jakie są Twoje włosy - np: suche, przetłuszczające się?
Moje włosy mają tendencję do przetłuszczania się.

9. Jak wygląda rytuał Twojej codziennej pielęgnacji?
Myję włosy wieczorem, do tego celu od jakiegoś czasu używam szamponów dla dzieci bądź naturalnych (Alverde, Alterra), nakładam odżywkę (również z serii naturalnych). Co drugi dzień nakładam niewielką porcję kąpieli owocowej - ocet z malin firmy Marion.
Na końcówki nakładam olejek arganowy (niewielką ilość).
Co weekend nakładam na włosy olejek (zależy na który najdzie mnie ochota :)) i zostawiam go na całą noc.

10. Czego nie lubią Twoje Włosy-np.wiatru,silikonów,wszystko co przyjdzie do głowy?
Moje włosy na pewno nie cierpią mrozu, wilgoci i gorąca z suszarki bądź prostownicy.

11. Co lubią Twoje włosy-np. olejowanie,spacery przy blasku księżyca?
Oj tak, zdecydowanie olejowanie i wiosenne powietrze :).

12.  Jaka jest Twoja ulubiona fryzura?
Noszę włosy rozpuszczone.

13. Gdyby Twoje włosy umiały mówić, co by powiedziały?
Dziękujemy, że wreszcie o nas dbasz!

14. Od kiedy stosujesz świadomą pielęgnację?
Od roku.

Do TAGu zapraszam wszystkich, którzy jeszcze na niego nie odpowiedzieli :)
Buziaki :)!

środa, 31 października 2012

Second handy - moja przygoda :)

Kiedyś sklepy zwanymi zwykle "lumpeksami" mijałam szerokim łukiem. Miałam wewnętrzne przekonanie, że przecież to wstyd, ktoś znajomy mnie zobaczy i co będzie?! Wiszą tam zużyte szmaty i absolutnie nie da się znaleźć nic ciekawego. Wszystko zmieniło się jakiś czas temu, gdy koleżanka zabrała mnie i inne dziewczyny z naszego roku na łowy :). Wytłumaczyła, że cierpliwość to absolutnie coś, co będzie sprzyjało naszym owocnym poszukiwaniom. Wiele z nas - laików, nie mogło tego pojąć. Byłyśmy zagubione, nie mogłyśmy się odnaleźć. Ale pomalutku każda zaczęła się wdrażać w polowanie na okazje :). 
Tak było prawie rok temu. A jak sprawa wygląda dziś? Często na przerwach między zajęciami wymieniamy się informacjami, co która, gdzie i za ile wynalazła :). Gdy mamy dłuższe przerwy na uczelni, pędzimy do pobliskich second handów i buszujemy w tych tabunach ciuchów! Przymierzamy, doradzamy, odradzamy... Oj dzieje się, gdy wpadnie taka nasza grupka do lumpeksu :). 
Dziś również wybrałyśmy się na "wyprawę". 
Po raz pierwszy kupiłam w lumpeksie buty! Jak nowe, buty a'la emu marki Atmosphere, biszkoptowe, urocze :). A co w nich wyjątkowego? Mają gumową podeszwę, więc nie grozi mi ich wygięcie i w konsekwencji ciągnięcie pięty po chodniku :). Oczywiście bamboszki przepiorę, zarówno z zewnątrz jak i wewnątrz :).
Kolejnym dzisiejszym łupem jest kurtka "parka". Nie byłam co do niej przekonana, nie wiedziałam za bardzo jakie buty by pasowały, ale problem znikł, gdy znalazłam owe bamboszki :). Koleżanki przekonały mnie do zakupu i tak oto za zawrotną kwotę 26zł stałam się szczęśliwą posiadaczką kolejnych skarbów z sacond handów :).

I jak Wam się podobają moje zdobycze?
Jesteście przekonane do zakupów w tego typu sklepach, czy jednak wolicie nowe ubrania z sieciówek bądź bazarków?:)

piątek, 26 października 2012

TAG: Ile warta jest moja twarz?

Buszując w ostatnim czasie po blogach, natknęłam się na bardzo pomysłowy TAG Ile warta jest moja twarz?
Oczywiście natchnęło mnie to do tego, abym i ja przedstawiła Wam głównych "pomocników", którzy skrupulatnie każdego dnia pomagają mi wyglądać zadowalająco.
Będą to kosmetyki kolorowe. Cienie ulegają zmianie, w zależności od kaprysu :). Ostatnio maltretowałam dwa cienie z Inglota, czasem sięgam po paletkę MAC, a jeszcze innym razem kusi mnie Sleek. Także w tym TAGu zaprezentuję te, na które akurat przyszła mi chęć :).


Twarz

1. Podkład Revlon ColorStay (110 Ivory, cera mieszana i tłusta) - mój absolutny nr 1, podkład, który skradł mi serce i którego nagminnie używam. Kończy mi się? Kupuję kolejny :) I tak oto Revlon jest ze mną już prawie od 2 lat. Kupują go wyłącznie na Allegro, gdyż cena jest znacznie rozsądniejsza niż w Douglasie czy Rossmannie - ok.40,00zł (z przesyłką)
2. Puder Alverde - kupiłam pod wpływem chwili, stojąc przy szafie kosmetyków kolorowych tej firmy. W zasadzie nie żałuję, choć puder transparentny (niestety już wykończony) MySecret o wiele lepiej się u mnie spisuje. Po prostu dłużej utrzymuje mi buzię matową aniżeli ten koleżka z Alverde. Aczkolwiek jest to kosmetyk naturalny, więc ogromny plus. Kupiłam go w drogerii DM, kosztuje 3,45 Euro(przy dzisiejszym kursie wychodzi ~14,30zł) .
3. Korektor MAC Select Cover-Up (NW15) - to już moje drugie opakowanie tego korektora. Niesamowicie wydajny, przy codziennym użytkowaniu poprzednik starczył mi na grubo ponad pół roku! Także inwestycja na prawdę dobra i grunt, że ja jestem z niego zadowolona. Jak zużyłam pierwszą tubkę, zastanawiałam się na Pro Longwear Concealer, jednak obie z Panią w MACu doszłyśmy do wniosku, że Select Cover-Up jest dla mnie odpowiedniejszy. Koszt 70,00zł.
4. Puder brązujący MAC (Refined Golden) - skusiłam się, gdyż potrzebowałam dobrego, dającego świetny efekt bronzera. Po skrupulatnym sprawdzeniu kilku odcieni, zgodnie z Panią pracującą w salonie MAC stwierdziłyśmy, że to właśnie mój kolorek. I tak jest już ze mną kilka miesięcy, a ja szczęśliwie używam go i nawet nie dostrzegam ubytku :) Już wiem, że posłuży mi na bardzo długi czas. Kosztował 99zł.
5. Róż Essence (Babydoll) - kupiłam kiedyś, kiedyś, kiedyś zauroczona kolorem. Różem nie da się zrobić sobie krzywdy, jest na prawdę genialny. Nagrywając dla Was ostatnio film z makijażem wspomniałam, że dzięki bronzerowi z MAC po prostu nie czuję potrzeby używania różu, natomiast teraz postanowiłam do niego wrócić, aby go po prostu zużyć, gdyż uległ wypadkowi i nie chcę, aby mi się gdzieś rozsypał :(. Ale jestem z niego zadowolona mimo wszystko :). Kosztował 8,99zł w drogerii Natura.

Oczy

1. Baza pod cienie Virtual (ze srebrną nakrętką, zapomniałam o niej przy robieniu zdjęć :( ) - Najgorsza baza, jaką w życiu miałam, koszmarnie wydajna, co w jej przypadku nie jest mi na rękę, gdyż chcę ją zużyć i nigdy więcej nie mieć z nią nic wspólnego. No, ale póki ze mną jest, muszę ją uwzględnić... Kupiłam ją na Allegro, ok. 12zł (z przesyłką)
2. Paleta cieni Sleek Storm - moja pierwsza i najbardziej trafiona jak dla mnie paleta z firmy Sleek (posiadam jeszcze Paraguaję i Au Naturel). Oczywiście widać, które cienie najbardziej maltretuję :) Kupiona na Allegro, kosztowała ok. 35,00zł (z przesyłką), a teraz widzę, że ceny poszły w górę :(.
3. Tusz do rzęs Extra WOW Lash Rimmel - daje ładny efekt na rzęsach, nie miałam problemu, żeby je sklejał bądź żeby się osypywał. Fajny tusz za rozsądną cenę - po prostu. Nie pamiętam ile za niego zapłaciłam, ale Wizaż mówi, że jego koszt to 16zł - uwierzmy na słowo :)
4. Delia ONYX korektor do brwi (brązowy) - ubolewam nad tym, że zmienili nie tylko opakowanie, ale również skład... No cóż... Poprzednia wersja bardziej mi odpowiadała, ale ta też nie jest zła. To moje drugie opakowanie tej wersji, a poprzednią miałam raz i już później jej nie zdobyłam, więc pozostałam przy nowej. Produkt niesamowicie wydajny, ja kupowałam jakiś czas temu na Allegro (od razu dwa, żeby mieć zapas, akurat jeden się skończył, więc teraz do użytku poszedł ten). Używam go razem z mamą i spokojnie mamy go przez pół roku (i więcej :)). Ok. 13zł z przesyłką (w Rossmannach dostępny za 18zł).
5. Kredka Basic nr 10 - używam jej na linię wodną, piękny beżowy kolor, trwała i również w tym przypadku wydajna. Kosztowała 5zł w drogerii Schlecker.
6. Avon SuperShock żelowa kredka do oczu, black - genialna! To już moja druga lub trzecia kredka. Uwielbiam! Jak dla mnie daje ładniejszy efekt od eyelinera, bardziej naturalny, więc póki co pozostanę jej wierna :) Już czeka zapasowa ;D Kupuję zawsze w promocji za 9,90zł (cena katalogowa).

Usta
Obecnie jestem uzależniona od pomadki KIKO nr 92. Piękny, klasyczny odcień przybrudzonego różu. Daje świetny matowy efekt - dla mnie idealna :). Kosztowała 2 Euro (przy dzisiejszym kursie wychodzi ~8,30zł) (w promocji w salonie KIKO).

No i reasumując, moja twarz jest warta 331,49zł. Ale zważmy na to, że np. nie używam wszystkich cieni z palety Sleek'a (ale już nie będę tego dzielić :)), bronzer, korektor, podkład, puder, pomadka, konturówki i korektor do brwi to kosmetyki bardzo wydajne, więc nie będę ich musiała szybko wymieniać, to jest całkiem okej. No i też jak zauważyłyście w niektórych przypadkach wolę kupić jeden porządny kosmetyk niż kilka, które, albo by się nie sprawdziły, albo nie zdążyłabym ich zużyć z racji ich terminu ważności :). Zapraszam Was również do zabawy :)

środa, 17 października 2012

Mój ulubiony kalendarzyk

W zeszłym tygodniu wszedł do sklepów nowy numer magazynu "Twój Styl". Od trzech lat kupuję go raz w roku, a dlaczego? Ponieważ właśnie w listopadowym numerze dołączany jest mój ulubiony kalendarzyk :)! 


Kalendarzyki są małe, zgrabne, zawsze z miłą okładką, wygodne, więc czegóż chcieć więcej?:) 
Tegoroczna cena gazety z dodatkiem to 10,90zł. Są do wyboru 3 okładki, ale w osiedlowym sklepiku został już tylko jeden, ostatni numer, więc bez zastanowienia kupiłam i trafił mi się panterkowy wzór :)


Poza kalendarzem w środku czekają na nas:
- próbka podkładu MaxFactor Face Finity 
- próbka podkładu Clinique Even Better makeup SPF15
- bon podarunkowy do Sephory - 50zł na zakup kremu Clarins Extra-Firming (z tego raczej nie skorzystam):)

No i jest co poczytać (gazeta ma 275 stron)

Skorzystałyście z tego dodatku? A może w tej dobie komórkowej nie potrzebujecie klasycznych kalendarzyków?:)

niedziela, 7 października 2012

Kolejne podchody do Alterry

Do marki Alterra podchodzę z dużym dystansem (jak już pewnie zdążyłyście zauważyć). Często bywa tak, że zapach mi nie odpowiada i boję się niepowołanych reakcji alergicznych o których czytałam na forach. 
Jednakże jak wiecie, krem do mycia buzi z dziką różą bardzo przypadł mi do gustu, mimo, iż zapach jest dla mnie zbyt intensywny. Ale po prostu przyzwyczaiłam się :). Mam buzię tłustą, więc długo wahałam się nad zakupem owego kremu do mycia, bo nie wiedziałam, jak to będzie (zwłaszcza, że jedni go kochają, a inni wręcz przeciwnie). Na szczęście mnie nic złego z jego strony nie spotkało :).

Obecnie trwa promocja w Rossmannach na ich rodzime produkty, np. Alterrę, Isanę, Babydream, etc. 
To skłoniło mnie, aby przemyśleć, czy aby na pewno nie chcę przetestować czegoś jeszcze z Alterry po niższej cenie :). Ostatnimi czasy przypadł mi do gustu szampon z Alverde do włosów blond. Mimo, iż wcześniej obstawałam tylko przy szamponach dla dzieci i nie sądziłam, że inne mogą być dla mnie tak łaskawe :). Jednakże przekonałam się, że mogą. I stąd moja decyzja o zakupie na próbę szamponu z Alterry. Zaskoczył mnie ich wybór (wcześniej nie zwracałam na nie uwagi). Postawiłam w końcu na dwa (ich koszt obecnie to ok. 7zł)



Zapachy oczywiście nie umywają się do zapachu szamponu z Alverde. Te są ostre, więc mam nadzieję, że nie pozostaną na włosach. Mam również nadzieję, że mimo to, będę z tych szamponów zadowolona :).

Używałyście ich? Co możecie o nich powiedzieć?:)

niedziela, 30 września 2012

Nowości w szafie

Witajcie kochane :)
Dziś zaprezentuję Wam rzeczy, które już zajęły zacne miejsce w mojej szafie i nadadzą się na nowy sezon jesienno-zimowy. Wybaczcie, że zdjęcia zaczerpnę z internetu, ale - jak to bywa - tak zwana złośliwość rzeczy martwych, a mianowicie baterie w aparacie rozładowane, a chcę coś wreszcie napisać, więc nie będę czekać aż szanownie się naładują ;)

Pierwszy zakup to sweterek z angory z kolekcji Lana del Rey dla H&M, kosztował 79,90zł.
Przeuroczy, w stylu oversize, dłuższy z tyły, krótszy z przodu, cieplutki, milutki, czego chcieć więcej?:) A tak na marginesie wcześniej nie zwracałam uwagi na Lanę, ale ubrania dla H&M sygnowane jej nazwiskiem przypadły mi do gustu, chętnie kupiłabym całą kolekcję :).

Druga rzecz, to również sweterek z H&M, ot taki zwykły, ale ma w sobie coś, co po prostu mnie w nim urzekło :) Kosztował 59,90zł. Spośród dość sporej gamy kolorów (bordowy, turkusowy, biały, malinowy) wybrałam właśnie ten ostatni, czyli malinowy :).

Kolejna rzecz to torba marki Wittchen, model WITTCHEN 74-4-815. Jest duża, pojemna, idealna na uczelnię-zmieszczę wszystko :)

A jakiś miesiąc temu kupiłam sobie bardzo popularny wśród blogerek zegarek Geneva. Póki co jestem na prawdę zadowolona :). Zakupiłam go na Allgro, zapłaciłam niecałe 60zł z przesyłką.

To w zasadzie takie najnowsze łupy :). 
A jak Wam idzie kompletowanie garderoby na nadchodzące, zimne miesiące?
Buziaki ;*